No i "nareście". Rok temu wypad z trasy i... po marzeniach o pucharze. W tym roku, postanowiłem się bardziej spiąć i pokazać lepszą wersję Marka G. Jako rzekłem tak się stało i w tym roku jestem międzynarodowym wicemistrzem Polski w slalomie gigancie. Dzień pierwszy przywitał nas fajną pogodą i doskonałymi warunkami. Mnóstwo śniegu i niemrawo, ale skutecznie wychylające się zza chmurek słońce. Jazda pod górę za ratrakiem i koncentracja, aby nie dać ciała. Pierwszy zjazd pomiędzy bramkami i najlepszy przejazd. Cierpliwe tłumaczenia współzawodnikom strategii (na tyłch nart, bez krawędzi). Dalej już tylko poprawiałem czasy, ale reszta nie dawała za wygraną. Różnice w czasach o... włos. Przegrałem pudło o 0,13 sek. IIIIHHHAAAA, II miejsce.
Dzień drugi to zjazd extreme. Tor saneczkowy w dwudziestoma zakrętami wymaga maksymalnej koncentracji. Ostre zakręty i szybki zjazd. Wypad z trasy oznacza rozmazanie się na drzewie (drzewach). Spękałem, a skutek? jeden z najgorszych przejazdów :-(. 2.09.01 w drugim przejeździe i już jasne. Zostanę z pucharem tylko za slalom. Poprawiłem czas, w sumie o 30 sek. , ale mój trzeci, najlepszy przejazd chłopaki mieli w pierwszym. Na usprawiedliwienie mogę napisać, że uczestniczyli mieli piątkowy trening na torze, w którym ja nie uczestniczyłem. No cóż, kto późno przychodzi... Trasa super szybka i wymagająca. Ostatnie fisiowania dla ekipy Onet.tv skończył się glebą Baga i nosem "zmielonym" w śniegu. W przyszłym roku walę na najwyższe miejsce podium. Howgh.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz